mandag 27. november 2017

Litt av min historie...



Jak wyglądały pierwsze kroki barnevernet w moim życiu? Jak to się zaczeło i czy moje zdanie się liczyło?

Kolejna ciężka, nieprzespana noc. Czuję wyraźny zapach alkoholu w powietrzu. Szkła po rozbitych kieliszkach, oraz klejąca się podłoga po rozlanym alkoholu. Zaschnięte łzy na policzkach i zdarte gardło od krzyków. Rozszerzone źrenice i zmęczone oczy. Szybko bijące serce i oczy które widziały za dużo... po raz kolejny.

Takich nocy było w moim życiu wiele. Jednak z każdą kolejną uczucie bezradności i strachu zabijało mnie. Moje krzyki były głośne, jednak za każdym razem zbyt za ciche dla sąsiadów. Moje oczy były spuchnięte od zmęczenia, jednak sprytnie oszukiwały nauczycieli, znajomych, sąsiadów. 

Było źle, straciłam nadzieję, że kiedykolwiek mogę być szczęśliwa. A potem mijały dni i nasza rodzina znów sprawiała pozory szczęśliwych. 

Po 8 latach to ja poprosiłam o pomoc. Poprzez kolejne nowe osoby trafiłam na barnevernet. Usłyszeli wszystko, bez dziwnych ubarwień. Usłyszeli opinie 15-letniego dziecka...

Nie wtargnęli wtedy do domu, nie zabrali ani mnie, ani mojego młodszego rodzeństwa. Nie śledzili w szkołach, nie namawiali do zmiany decyzji. Oni... słuchali. Przychodzili z radami, próbowali pouczać rodziców. A sytuacja nie zmieniała się, kolejne noce, a ja byłam coraz bardziej zmęczona. Zmęczona tak bardzo, że nie potrafiłam już prosić o pomoc....



Ingen kommentarer: